Crazy Clown Time mi się bardziej podobał bo miał mroczniejszy klimat i ciekawsze kawałki. Tutaj wszystko się zlewa i przypomina blues ambientową papkę bez polotu. No i ten roboci wokal który już trochę irytował na CCT. Tutaj już to męczy i śmieszy a przy kawałku Sun Can't Be Seen No More ten wokal brzmi jak żabi rechot, padłem ze śmiechu jak tego słuchałem:) Lynch chyba powinien już sobie dać spokój z muzyką jak i...robieniem teledysków. Bardzo lubię nowy kawałek NIN "Came Back Haunted" ale ten teledysk to kompletna porażka. Takie porwane obrazy może pasowałyby do muzyki noise ale nie industrialnego, przebojowego techno popu. Tak więc Lynch chyba już się skończył jako artysta bo nowego filmu od dawna nie zrobił a te nowe rzeczy to niestety według mnie klapa. The Big Dream - 5/10, teledysk 1/10.
Moim zdaniem to nie jest zły album. Jeśli ktoś dobrze się czuje w lynchowych klimatach, to spokojnie przyswoi jego twórczość muzyczną. Moje wrażenia co do "The Big Dream" zawarłem na moim blogu: http://szczypta-kultury.blogspot.com/2013/09/david-lynch-the-big-dream.html