Lyncha odkryłem jeszcze za szczeniactwa w ogólniaku... to był knock-out. Potem dowiedziałem się, że jego nieświadomym fanem byłem kiedy miałem 10 lat - miasteczko Twean Peaks ;].
Przejrzałem kilka dyskusji na temat tego reżysera i rozumiem czemu jego filmy wzbudzają skrajne emocje. Myślę, że wielu osobom trudno się pogodzić z tym, że w filmie może o nic chodzić o nic ;] To znaczy, że prawdziwy film powinien mieć wstęp, intrygę, rozwinięcie akcji, rozwiązanie. Czasami może mieć jakieś przesłanie , ogólnie jest "dla ludzi". Druga strona barykady ceni sobie coś innego. Nigdy się nie dogadają. Dając możliwie proste porównanie - są tacy, dla których zgodny z kanonem piękna w sztuce jest obraz Da Vinci, Trylogia Sienkiewicza, ale też tacy, którzy wolą Kafkę i Witkacego, obrazy Dali'ego. Jedni lubią przy świeczce inni przy dziennym świetle hyhy ;] no koniec porównań.. ;D Jego kino nie jest dla mnie nudne, bo najwięcej dzieje się we własnej głowie ;] no i Lynch potrafi przekazać prawdziwie końskie dawki stymulacji wyobraźni ;] Pozwala nam w pewnym sensie tworzyć swój własny film.... Każdy jego kino inaczej zrozumie, i o to chodzi. Wolna wola. Lubię ten rodzaj niepokoju, który we mnie wywołują. Możliwe, że nawet ktoś doszuka się w nich jakiegoś logicznego wyjaśnienia, ale myślę, że nie tam jest punkt ciężkości położony. W ogóle po co próbować, cały czar pryśnie ;] Cóż, ale jak widać takie środki wyrazu nie w każdego trafiają. W jego przypadku my jesteśmy tymi wybrańcami, Wy nie ;P