Wydaje mi się że gdyby Lynch nakręcił horror to byłby to horror-ideał. Konwencja jego filmów (konkretnie:zagubiona autostrada , mullholland drive, dzikość serca, blue velvet-wiecie o co chodzi?) perfekcyjnie się do tego nadaje:muzyka na granicy progu, niesamowitość i podświadoma groza, dziwne, upiorne postacie, elementy gore(ale nie w nadmiarze tylko w zdawkowej ilości), zajmująca intryga nierzadko trudna do rozwikłania- wszystko to sprawia że horror taki odebrał by nam grunt spod nóg jeszcze silniej niż jego filmy.
Panie Lynch trzymam kciuki za taką inicjatywę!
Jeśli ktoś zna film o podobnych znamionach niech się podzieli koniecznie tą wiedzą.
Lynch jest jedyny w swoim rodzaju, i zasadniczo pod "Twin Peaks" można by było podpiąć nalepkę horroru( "Inland Empire"?)
Widziałem Inland Empire pare dni po założeniu tego tematu. Rzeczywiście ma elementy grozy. Twin peaks będę zaczynał za parę dni. Ale chodzi mi o taki stricte horror gdzie Lynch postawiłby na metafizyczną grozę.
Ja to bym skakał z radości gdyby w ogóle jeszcze jakikolwiek film zrobił. Nie mogę się doczekać.
A również marzy mi się coś horrorowatego.
To jest jedyny reżyser, który potrafi mnie przestraszyć. Po prostu idealnie trafia w moje "receptory strachu";)
Dokładnie, fragment w barze "U Wingkiego" (czy jakoś tak) z Mulholland dr. to jedna z najbardziej przerażających scen, jakie widziałem.
No i jeszcze postać BOBa.
W Zagubionej Autostradzie - kilka scen - np po zabiciu tego faceta w jego domu - główny bohater szukał łazienki...
No i Eraserhead - tam również taka była atmosfera, że ciarki po plecach przechodziły.