Ten film naprawdę robił na mnie wrażenie. Rozmowa Lisy z Jackiem była wciągającą walką umysłów, a Jackson Rippner sprawiał wrażenie jednego z najlepszych czarnych charakterów wszech czasów - bystry, pewny siebie i inteligentny.
SPOILER
Niestety, druga połowa filmu totalnie mnie rozczarowała. Wojna charakterów była ciekawa, ale Jack goniący Lisę z długopisem w gardle i biegający po domu... to był zbyt oklepany schemat filmowy. Nuda, przewidywalne i rozczarowujące.
A początek był tak obiecujący, tyle się działo i wywierał w widzu prawdziwe emocje. Lepiej by było gdyby twórcy pociągnęli wątek "ja wiem, że ty wiesz" i rozwiązali akcję jakimś zaskakującym zwrotem. Gdy napięcie tak inteligentnie rośnie, ostatnią rzeczą jaką chcę zobaczyć to kiczowaty pościg po mieszkaniu.
Film miał teoretycznie wszystko, co powinien mieć- kurcze te strzelaniny, te pościgi, te wybuchy! Zabrakło seksu no ale gwałcili się oczami! A że po drodze główna bohaterka okazała się głupia jak dwa buty (powinna go uwieść!), główny zły charakter też inteligencją nie grzeszył (powinien był ją.. no wiecie) i zakończenie było totalnie przewidywalne to inna sprawa. Wątek początkowego magnetyzmu między postaciami troszkę zmarnowany, chyba liczyłam na jakiś syndrom sztokholmski.
A tak na serio niezły, trzymający w napięciu, ale rzeczywiście trochę rozczarowujący.
Wiem, że połowa Twojego komentarza to żart, ale... syndrom sztokholmski to naprawdę byłby ciekawy zwrot akcji.
tak tak i naprawdę na to liczyłam! była między nimi niewykorzystana energia seksualna (nie jestem jakimś zboczeńcem ale dobry seks w filmie nie jest zły), a tak to główny bohater okazał się typowo zły i głupi a główna bohaterka typowo dobra i głupia.
Oj byla byla, w wywiadach Craven opowiadal jak to Rippner przez te tygodnie kiedy sledzil Lise (ponoc spedzil nad tym wiecej czasu niz powinien :D ) zaczal do niej cos czuc, niekoniecznie cos zdrowego, ale definitywnie go ona pociagala. Szkoda ze jeszcze nie powstala druga czesc, bo sam Craven na to liczyl a w dluzszej wersji filmu widac ze Jack przezyl i wynosza go do karetki.
No właśnie... :/ ale jak się dokładnie filmu nie ogląda, to skąd można wiedzieć... Red Eye był o wiele ciekawszy niż się zdaje, trzeba było tylko oglądać uważnie. Aktorstwo McAdams i Murphy'ego oceniam na 5+, bardzo porządne kino :)
Dokładnie do połowy film był dobry ..od momentu wbicia długopisu w gardło ...film się skopał i zamienił w kolejny głodny kawałek dla nie wyżytych bojowniczych feminazistek ! Strasznie zmarnowany potencjał na dobry film w którym można było by wpleść fajne wątki typu synd sztokholmki akt zbliżenia pomiędzy Jacksonem a Lis ....może wspólna zemsta na gwałcicielu sprzed lat itd Był potencjał ale skopano sprawę i dupa !